Gwen
- Słuchaj, wpadnę do
Ciebie o siódmej – Ivy machnęła włosami, kiedy wyszłyśmy przed szkołę – Jezu,
co tu się dzieje? – spojrzałyśmy na tłum dziewczyn, kłębiących się przy jakimś
samochodzie – Luke, sprowadził swojego miłego brata bliźniaka?
Wzruszyłam ramionami,
wciąż patrząc w tamtą stronę. One wszystkie zachowywały się jakby zobaczyły
kogoś sławnego…
- Moje drogie
wystarczy! – osoba, która była centrum uwagi, krzyknęła z nutką rozbawienia w
głosie, a ja się uśmiechnęłam.
- ROBERT! – zostawiłam
Ivy i pobiegłam w stronę zbiorowiska, przepychając się przez napalony tłum i
rzucając się przyjacielowi na szyję – Co ty tu robisz?
- Stwierdziłem, że
zobaczę jak się trzymasz – uśmiechnął się – i muszę coś załatwić. To jak,
zbieramy się?
- Czekaj… nie ma z tobą
Jamie?
- Błagam, za kogo ty
mnie masz – przewrócił oczami.
Jako jedyny z naszej
trójki nie przepadał za Jems, zresztą sama miałam czasem wrażenie, że bez niej
jest mi… lepiej?
- To dobrze – mruknęłam
pod nosem – Co u Thomasa?
- Musi poprawić matmę,
bo nie zda – wzruszył ramionami – dlatego przyleciałem sam.
- Boże, dajcie przejść…
jesteście jakieś nienormalne – naszą rozmowę przerwał zirytowany głos Ivy, próbującej
przedrzeć się przez tłum.
- Dziewczęta, puśćcie
ją! – krzyknął, a nastolatki rozstąpiły się… WOW.
- Robert, to jest Ivy –
powiedziałam, kiedy moja koleżanka stanęła przed nami.
- Miło Cię w końcu
spotkać – chłopak uśmiechnął się, a ja zauważyłam w jego oczach dziwny blask.
- Mi również – twarz
Ivy rozjaśnij promienny uśmiech – Idziesz dzisiaj na imprezę?
- Jeśli tylko pozwolisz
mi dotrzymać sobie towarzystwa – zaśmiali się, a ja się uśmiechnęłam… było
widać, że się sobie spodobali.
- Oczywiście, miałam
wpaść po Gwen o siódmej…
- Myślę, że to raczej
ja powinienem być waszym szoferem – mrugnął do niej – O siódmej?
- Zdecydowanie.
- Gwen, zobaczysz to
będzie impreza twojego życia! – krzyknęła Ivy, wymachując rękami w rytm muzyki,
kiedy szłyśmy przez podjazd do domu Josha.
Wszędzie kręcili
podpici nastolatkowie, a muzyka dudniła nawet tutaj.
- Nikomu z sąsiadów nie
przeszkadza…
- Uwierz, że nie. Nawet
czasami sami przychodzą – Ivy mrugnęła do mnie, kiedy stanęłyśmy pod drzwiami –
Czas pokazać wam na co stać Australię – posłała nam figlarny uśmieszek i
pchnęła drewnianą płytę.
Luke
- Nie do końca rozumiem
– mruknął Michael pochylony nad teczką z papierami Gwen – Na co Ci to wszystko?
To tylko zwykła dziewczyna…
- Clifford, przestań –
warknąłem czytając kolejne streszczenie z sesji u psychologa – praktycznie
wszystkie są takie same… bardzo samodzielna, inteligenta, sarkastyczna, jednak
potrafi okazać wsparcie drugiej osobie, chętna do rozmowy – odłożyłem kartki na
stół i przetarłem twarz dłońmi – to się nie zgadza z rzeczywistością!
- Przeczytaj to –
Ashton wszedł do pokoju z kubkiem kawy i wskazał na ostatni kawałek papieru.
- „Gwendolyn zmieniła
się od ostatniego spotkania… - przeczytałem - … stała się bardziej zamknięta w
sobie, nie udziela tak chętnie odpowiedzi, wydaje się nieobecna na sesji.” –
spojrzałem na datę sporządzenia dokumentu – To jest ze stycznia…
- Coś musiało wydarzyć
się między listopadem, a styczniem – Ashton wzruszył ramionami – zmiana nie
jest wielka, pewnie nawet jej przyjaciele nie zauważyli.
- Albo nie chcieli –
mruknął Mike.
Albo ona nie chciała…
- To dziwne – odezwałem
się – Dlaczego nagle zaczęła zachowywać się, jakby chciała zniechęcić do siebie
ludzi… dziewczyny zwykle działają na odwrót.
- CHŁOPAKI! – do pokoju
wpadł zdyszany Calum – Mamy gościa..
Odsunął się, a w progu
pojawiła się dosyć wysoka męska sylwetka.
- Witam – odezwał się,
a ja wstałem.
- Robert, co tu robisz?
- Mam ważną sprawę do
załatwienia – wyciągnął coś z kieszeni i rzucił na stół – Z tego co pamiętam,
wisicie mi przysługę za tamtą wpadkę – spojrzał wymownie na Ashtona.
- O co chodzi Stark? –
spytałem patrząc na kopertę, która leżała na stole.
- O Gwen…
- Stary, jak chcesz to
Hemmo da jej spokój – obydwoje spiorunowaliśmy Caluma wzrokiem.
- Hood tu nie chodzi o
sprawy natury damsko-męskiej – mruknął z rozbawieniem – potrzebuję ludzi,
którzy nie cofną się przed niczym.
- Czego chcesz? –
spytał Michael.
- Bezpieczeństwa Gwen…
- To przecież tylko
zwykła dziewczyna – Calum usiadł obok mnie na kanapie – to bez sensu, od kiedy młody
geniusz potrzebuje chłopców do bicia?
- Czemu musisz być
takim ignorantem? – prychnął Robert – Sprawa jest naprawdę poważna,
podejrzewam, że ktoś chce ją zniszczyć…
Może ona
sama?
- Kto? – przerwał Calum
z irytacją w głosie.
- Nie wiem do cholery –
fuknął Stark – ale próbuję się dowiedzieć…
- Czemu nie możesz
poprosić kogoś z TARCZY? – spytałem nie mogąc dłużej tego dusić – w końcu
jesteś synem Iron Mana… raczej nie chcą ryzykować twoim życiem?
- Fury, ma ostatnio
dużo roboty – Robert zamknął na chwilę oczy – Loki wrócił i w mieście nie
dzieje się za ciekawie…
- Czekajcie… gość,
który rozpieprzył pół Nowego Yorku, wrócił z kosmosu!? – Calum podniósł się z
kanapy – Stary, załatwisz mi autograf?
- CALUM! – warknęliśmy
razem z Mikem i Ashtonem.
- Oczywiście Hood –
Robert tylko się uśmiechnął.
- Czekaj, on nie jest
przypadkiem… zły? – Ashton podrapał się po karku.
- Sami nie wiemy… odkąd
wrócił zachowuje się dziwnie, a Thor pilnuje żeby nikt nie wsadził go do więzienia
pod pretekstem ochrony miasta – wzruszył ramionami – Zgadzacie się, czy mam
szukać dalej?
- Wchodzimy w to – odezwałem się, nie do końca
wiedząc, w co się właśnie pakuję.
- Cieszę się, że się
rozumiemy – Robert uśmiechnął się i podał mi dłoń – w kopercie macie coś co
powinno wam się spodobać, a teraz wybaczcie, ale Gwen myśli, że skoczyłem po
mleko… a już skoro o niej mowa, nie wolno wam się wygadać o naszej umowie –
mrugnął do nas i ruszył w stronę drzwi – Widzimy się na imprezie!
- Luke, w coś ty nas do cholery wpakował? – spytał Ashton,
kiedy Robert zniknął razem z trzaskiem drzwi.
Wzruszyłem tylko
ramionami, próbując wyrzucić z głowy myśl, że jesteśmy w tym całkiem sami.
**
Witam pod piątym rozdziałem! Jak zauważyliście pojawiła się zakładka "muzyka", na którą serdecznie zapraszam i jeśli macie jakieś fajnie piosenki to zostawiajcie w komentarzach, z chęcią posłucham i może umieszczę na stronie ;)
Wasza Arabella xx
ENJOY!