środa, 27 sierpnia 2014

Rozdział I

Rozdział I

Notka pod rozdziałem!

Siedemnaście lat później

Stałam przed wejściem do dużego, brązowego budynku, kurczowo ściskając ramiączka plecaka.
Dalej Gwen, dasz radę. Przestąpiłam z nogi na nogę zagryzając kurczowo wargę, powoli ruszyłam w stronę schodów, wciąż zaciskając ręce na plecaku.
Nienawidziłam być nowa w szkole.
-Nie zwracaj na siebie uwagi- wyszeptałam kiedy poczułam na sobie pierwsze ciekawskie spojrzenia.
Dobra może mając na sobie krótki, biały top i spodnie z wysokim stanem nie było to łatwe, ale przynajmniej czułam się dobrze w swojej skórze.
Nienawidziłam Australii, mieszkam tu raptem kilka dni, a ten kraj już wdał mi się we znaki. Było tu uporczywie gorąco, a wszystkie laski świeciły praktycznie gołymi, brązowymi tyłkami. Nie zrozumcie mnie źle, nie jestem gruba i nie boję się pokazywać ciała (w sumie oprócz brzucha, ale nad tym pracuje), ale serio laski z idealnie brązowymi nogami i tyłkami przyprawiają mnie o wymioty.
Uwierzcie nie chcecie mnie denerwować, to przez napady złości wylądowałam z mamą i kuzynem w Australii… oficjalna wersja brzmiała, że moja rodzicielka dostała promocję na wykładowcę na ekskluzywnym uniwersytecie w Sydney, ale on dziwnie zbiegł się w czasie z „incydentem”.
Co to „incydent”?  Jakiś miesiąc temu prawie wyparowałam gościa z mojej klasy, który zaczął na mnie wrzucać. Dla jasności, powiedział, że jestem „jebanym bękartem” i jeszcze, że ojciec mnie nie chciał, dlatego uciekł od mamy. Och i teraz już wiecie, że jestem paranormalną nastolatką… więc możemy przejść do dalszego ciągu mojego porywającego pierwszego dnia w szkole, który wypada w kwietniu.
Spojrzałam zirytowana na kartkę z planem lekcji i szyfrem do mojej nowej szafki. Prychnęłam z irytacji, kiedy nie mogłam znaleźć czerwonego blaszanego pudła z numerami „7425”. Rozejrzałam się po pustym jeszcze korytarzu i tupnęłam stopą obutą w czarne koturny.
-Boże, chcę do Nowego Jorku- ukryłam twarz w dłoniach, kiedy usłyszałam jak dzwoni mój telefon- Czego James?- syknęłam zirytowana
-WOAH, uspokój się, chciałem się tylko spytać, czy wiesz gdzie są moje skarpetki…
-Nie wiem, nie dzwoń do mnie- warknęłam rozłączając się
Cały James, dzwoni zawsze wtedy, kiedy jestem na skraju wybuchu. Rozejrzałam się jeszcze raz po korytarzu, kiedy poczułam jak ktoś na mnie wpada… ja pierdole.
-Jejku, przepraszam- trochę wyższa ode mnie (oczywiście bez moich butów) blondynka posłała mi ciepły uśmiech, trzymając w dłoni uparcie wibrujący telefon- Jestem Ivy Spark- wyciągnęła rękę, która przyjęłam
-Gwen Shepard- również się uśmiechnęłam, kiedy cała irytacja uciekła
-Nowa?- spojrzała na kartkę, którą trzymałam w dłoniach
-Ummm… tak, nie mogę znaleźć szafki…
-Daj- wyrwała mi ją z rąk- masz szafkę obok mojej, chodź zaprowadzę Cię- wzięła mnie za rękę i pociągnęła w głąb korytarza- muszę Ci przyznać, że wyglądasz olśniewająco- powiedziała, kiedy dotarłyśmy na miejsce- naprawdę bijesz wszystkie dziewczyny na głowę- machnęła dłonią z różowymi paznokciami.
Przyjrzałam się jej, miała na sobie ładną niebieską sukienkę i olśniewającą biżuterię, a do tego trochę niższe od moich koturny… w tym momencie polubiłam ją jeszcze bardziej.
-Ty też wyglądasz super- odparłam z uśmiechem otwierając szafkę i zostawiając niepotrzebne rzeczy- Co masz pierwsze?
-Francuski- przyjrzała się z zaciekawieniem jakiemuś przechodzącemu obok kolesiowi- Jesteś z Nowego Jorku?
-No tak- wzruszyłam ramionami- chodź do sali, mamy razem lekcje
-A znasz może… syna Tony’ego Starka, albo Thora?- oczy jej się zaświeciły z podniecenia
-Niestety, nie… ale moja mama chyba kiedyś  pomagała w czymś T.A.R.C.Z.Y- wzruszyłam ramionami, niespecjalnie mnie to interesowało
-Szkoda- westchnęła- dobra chodźmy na lekcje- znów złapała mnie za rękę i pociągnęła w stronę klasy.


-Widzę, że mamy nową uczennicę- wysoka, szczupła nauczycielka od francuskiego uśmiechnęła się kiedy weszłam do klasy- moi drodzy, siadajcie. Może opowiesz nam coś o sobie?
Z rezygnacją rzuciłam torbę na pustą ławkę obok Ivy i poczekałam, aż wszystkie nastolatki zajmą swoje miejsce. Stanęłam na środku klasy, zaczesując włosy za ucho i biorąc głęboki wdech.
-Nazywam Gwen Shepard- rozejrzałam się po klasie próbując wymyślić coś jeszcze, kiedy zauważyłam, że nowa koleżanka uśmiecha się do mnie- przez dziesięć lat mieszkałam w Nowym Jorku, a kilka dni temu przeprowadziłam się tu razem z mamą i kuzynem- posłałam im fałszywy uśmiech i już chciałam zająć swoje miejsce, kiedy męski głos przerwał mi:
-Co z twoim ojcem?
-Lucas!- ledwo usłyszałam jak nauczycielka go upomina, bo wlepiłam w oczy chłopaka.
Był cholernie przystojny i wysoki, a ja cóż mam słabość do wysokich. Jego niebieskie oczy wypalały dziury w mojej twarzy czekając na odpowiedź, nie przestawał się gapić nawet kiedy poprawiał swoje blond włosy.
-Nic się nie stało- machnęłam ręką, próbując się otrząsnąć z dziwnego mrowienia na całym ciele- mój tata…- zastanawiałam się chwilę, czy nie skłamać- odszedł zanim się urodziłam- w klasie zapadła niezręczna cisza… zajebiście
Poczułam jak powoli robię się czerwona, więc przetarłam ręką policzek, żeby rumienieć zniknął. Kiedy siadałam wlepiłam wzrok w blondaska… przystojny palant.
-Dobrze dzieci, zacznijmy lekcje…

-Nie przejmuj się nim- Ivy pogłaskała mnie po ramieniu kiedy wychodziłyśmy z klasy- on zawsze jest takim dupkiem
-Nie wiem, nie znam- prychnęłam
-Luke Hemmings, razem ze swoją bandą rządzi szkołą-skrzywiła się, kiedy wyprzedził nas i ruszył w głąb korytarza… zamurowało mnie, znałam ten chód, nie wiem skąd ale znałam
-Bandą?- spytałam udając, że niby słucham
-No tak, on i jeszcze trzech innych… jeden nawet chodzi z nami do klasy, Calum Hood
-Interesujące- mruknęłam zacierając w duchu ręce, mieszanie popularnym dzieciakom było moim ulubionym zajęciem
-Gwen, nie zadzieraj z nimi, to nie są „popularni” źli chłopcy, oni są dosłownie źli.

Może i byli, ale to ja praktycznie wyparowałam kolegę i to ja będę rozdawać karty…

**
Witam pod pierwszym rozdziałem (JEEEJ) mam nadzieję, że wszystko się powoli rozkręci i będziecie jeszcze czkać z niecierpliwością na następny! 

OGŁOSZENIA!

1. Powstało konto @LiarFanfiction z informacjami o nowych rozdziałach itd. prowadzę je sama, ale jeśli jest ktoś chętny do prowadzenia go, zapraszam na mojego prywatnego TT @BloodySun25, a dam wam wszystkie potrzebne informacje 
2. Założyłam również maila liar.fanfiction@poczta.onet.pl gdzie możecie się ze mną skontaktować (ale serio wolę TT)
3. Zamierzam opublikować opowiadanie na Wattpadzie, więc jeśli byłby ktoś chętny na zrobienie okładki, niech wyśle ja na maila 

Nie zapomnijcie o hasztagu #LiarPL

Enjoy!

8 komentarzy:

  1. Jeej *_*
    Czekam na następny ;3

    OdpowiedzUsuń
  2. hmm zapowiada się ciekawie. czekam na kolejny :)
    mam nadzieję, że rozdziały będą nieco dłuższe :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeśli zobaczę kiedyś laskę w białym topie i spodniach z wysokim stanem, to nie oderwę od niej oczu, serio xd

    OdpowiedzUsuń
  4. Moje ulubione teksty z tego rozdziału:
    " -Nie zwracaj na siebie uwagi- wyszeptałam kiedy poczułam na sobie pierwsze ciekawskie spojrzenia.
    Dobra może mając na sobie krótki, biały top i spodnie z wysokim stanem nie było to łatwe" - srsly, co jest tak dziwnego w tym ubiorze, że zwraca na siebie uwagę? o.O
    " Nie zrozumcie mnie źle, nie jestem gruba i nie boję się pokazywać ciała " - jak dobrze, bo jakiekolwiek zbędne kilogramy uniemożliwiają bycie główną bohaterką
    "Och i teraz już wiecie, że jestem paranormalną nastolatką..." - to brzmi po prostu źle
    "muszę Ci przyznać, że wyglądasz olśniewająco- powiedziała, kiedy dotarłyśmy na miejsce- naprawdę bijesz wszystkie dziewczyny na głowę" - no jakże inaczej, przecież główna bohaterka musi być taaaka zajebista...
    "Przyjrzałam się jej, miała na sobie ładną niebieską sukienkę i olśniewającą biżuterię, a do tego trochę niższe od moich koturny… w tym momencie polubiłam ją jeszcze bardziej." - ooo, bohaterka lubi ludzi dlatego, że ładnie się ubierają? to takie głębokie...
    "Jego niebieskie oczy wypalały dziury w mojej twarzy" - uuu, to musiało boleć...
    Ogólnie mówiąc: LOL
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Moi przedmówcy wyrazili się dość dosadnie, podbijam więc. Nie zapowiada się źle, pomysł, o dziwo, jest dobry. Tylko po co tam wpychać 5sos? Nie można było stworzyć nowej, randomowej postaci, skoro masz zamiar skupić się na wątku fantastycznym? Mam wrażenie, że za dużo próbujesz upchnąć w jednym opowiadaniu. A z ciekawości będę cię obserwować.

    P.S tak czepiając się jak anonim wyżej: skoro siedli już w ławkach... to skąd wiedziała, że był wysoki?

    OdpowiedzUsuń
  6. Mocno Pomocne Dziewczę28 sierpnia 2014 13:20

    Na pewno jesteś ciekawa, co ludzie sądzą po przeczytaniu tego rozdziału, więc ja nie omieszkam z radością podzielić się z tobą swoją opinią.
    Sam początek jest strasznie wyświechtany - pierwszy dzień w nowej szkole, boCHaterzyna jest wielce obrażona na cały świat i tupie nóżką, bo przecież nie, ona nie chciała zmian, ale - ups! - stało się, bo przed całym światem skrywa sekret swoich mocy (łolaboga! I jeszcze kilka rodzinnych dram z przeszłości do tego). Nie minie kilka minut jej pobytu w nowej szkole (no i nieśmiertelne Poszukiwania Szafki), a już wpada na swoją soon-to-be najlepszą psiapsiółkę i na pierwszej lepszej lekcji poznaje szkolnego bad boya, który (ekhm, ekhm, czytam w przyszłości) - gdy już, przy fukaniu i obopólnej niechęci, poznają się bliżej i wymienią trochę śliny - zmieni się w kochającego, cudownego, potulnego i w ogóle NajzajebistszegoPodSłońcemChłopakaEVER. Którego nikt nie rozumie, rzecz jasna.
    Jak na razie postać Gwendoliny jest zwyczajną suczą - efekt jest zły, jak ja jej nie lubię... Sprawia wrażenie strasznie pustej - już dziewczynę lubi, bo ta na nią wpada w jakichś fancy fatałaszkach, ale bez nich to już chyba byłaby dnem, niewartym jej uwagi robakiem. Jeśli taki zabieg jest zamierzony - nie idź tą drogą, no bo kto chce czytać historię o jakiejś paniusi, której nawet nie lubi?
    Wszystko jest okropnie wręcz pobieżne. Widać, że piszesz ten rozdział ot tak, żeby coś na rusz rzucić, ale kogo ma to zainteresować? Nie dość, że powielasz jakieś durne stereotypy i twoje opowiadanie zaczyna się jak 28749283492834 innych opek, to po prostu traktujesz historię po macoszemu. I będziesz tak pędzić i pędzić, byle jak najszybciej wywiązał się romans. Potem wrzucisz jakąś dramę, coby trochę bohaterów sponiewierać... A na koniec walniesz sobie zakończenie albo: a) na super słodko, czyli happy end wszystkich happy endów, taki z jednorożcami rzygającymi tęczą; b) wielki angst, czyli jedno z nich umiera, wszyscy kończą nieszczęśliwi i czytelnicy (w domyśle) zalewają się łzami.
    I to zwracanie się bezpośrednio do czytelnika... Nie. Nie jesteś w jakimś powalonym filmie dla nastolatek, gdzie głównej heroinie towarzyszy cały czas jej komentarz na temat tego, co się wokół niej dzieje. Nie, typowy scenariusz z durnego filmu wcale nie jest fajny.
    A techniczne rzecz biorąc: to co tutaj wstawiasz, wcale nie jest myślnikiem, a jedynie dywizem. To się da wybaczyć, typowy błąd, ale tak czy siak o czymś tak elementarnym jak SPACJE po obu stronach tego znaku po prostu nie wolno zapominać. A na końcach zdań ZAWSZE są kropki.
    Nie, nie rozkręcisz na szerszą skalę bloga, bo nie chodzi o to, żeby wszędzie o nim pisać, wszystkich zapraszać i cały czas ludzi nagabywać, by wchodzili. Nie uda ci się to, bo tekst jest najzwyczajniej w świecie słaby. Staraj się bardziej, pracuj nad tym więcej, bo nie wielka "kampania reklamowa" przyniesie w tym przypadku sukces, a naprawdę dobry tekst. Amen.

    OdpowiedzUsuń
  7. Zdecydowanie cudowny! Zakochałam się w tym rozdziale <3 życzę weny i powodzenia w dalszym pisaniu :3

    OdpowiedzUsuń